Droga Krzyżowa – Rozważania 2020

czwartek , 26, marzec 2020
                                             WSTĘP 
 Chryste, przed Tobą Droga…                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                       
 ….a Twoje dłonie już omdlałe                                                                                                                                 i nie wsparte dziś na skrzydłach serafinów                                                                                            zaraz ciążyć Ci będą bardziej                                                                                                                                                                                    niż brzemię, które musisz dźwigać                                                                                                                                                  - jak Arkę Nowego Przymierza                                                                                                                                                                       
 Nogi nie pobiegną już chyżo                                                                                                           ku radości obfitych połowów                                                                                                                          gdzie zapach chleba mnoży się w kłosach ciężkich                                                                                                                                    włosy nie pachną już nardem                                                                                                                                                                                        i coraz dalej będzie od godów                                                                                                                                                         winem wesela obfitych  
 Dziś jesteś dla nas znakiem                                                                                                                                       ramion na belce opartych                                                                                                                                                       trawionych żarem szyderstwa                                                                                                                                                  
 Gałązką cedru w ziemię wdeptaną                                                                                                                                                  w gniewie                                                                                                                                       
 Ziarnem rzuconym na oślep                                                                                                                 w Drzewo Święte, struną światła rozpięte na niebiosach                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                      
 Pragnieniem serca                                                                                                                                                            co płonie żarem miłości                                                                                                               gdy od stóp do głowy jedną raną jest Krzew Zielony                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                         
 Ty idziesz ….
 ….idę za Tobą, wraz z Twoją Matką
                                                                                                   /piotr jasiak/
    STACJA I                                     PAN JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY
 Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….
 Ten widok nie powinien mnie gorszyć ani dziwić.                                                                                   Sam przecież                                                                                                                                            codziennie                                                                                                                                                  staję po jednej lub drugiej stronie sądowej trybuny.                                                                                                                  Raz sądzę i skazuję,                                                                                                                               innym razem jestem osądzany i skazywany.                                                                                        Chcę i wolę jednak być tym,                                                                                                                      lub z tymi,                                                                                                                                       którzy: ferują wyroki – zawsze dla mnie korzystne;                                                                                                                                                                                                     określają zasady - skrojone nożyczkami mojego egoizmu;                                                                                                       budują formy – w których nie mieści się nic                                                                                         co burzyłoby własną ręką stworzony -  mój prywatny ład.                                                                                                                                                             
 Jestem przecież pewien, że wszystko co dobre - jest moją zasługą,                                                                                         i po prostu mi się „należy”,                                                                                                                       że nagroda, splendor i znaczenie, to moje drugie imię. 
 A w Jego Krzyż wpisane jest nawrócenie                                                                                              –  wysiłek, by stanąć w prawdzie przed Bogiem i sobą .                                                         Świadomość,                                                                                                                                             że i ja - potrafię głęboko zranić,                                                                                                                  że i ja - tworzę świat przemocy i zniszczenia                                                                                          z niekończącymi się nigdy przepychankami,                                                                     pragnieniem dominacji,                                                                                                                  z ciągłym podkreślaniem swojej pozycji.                                                                                        Że i ja samowolnie nakładam,                                                                                                                  lub pozwalam na siebie i tych co po mojej stronie,                                                                                     nakładać togę sędziego lub oskarżyciela,                                                                                                                                              tego - zawsze lepszego,                                                                                                                                         zawsze godnego tylko szacunku,                                                                                               
 i publicznie obmywam dłonie wodą obłudy .
 Maryjo Niepokalana - prowadź nas za Nim,                                                                                       Krzyżową Drogą                                                                                                                                    prawdy o nas samych . 
                                                                                               /piotr jasiak/                                                                            
STACJA II
                              JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA
 Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….
 Ileż to razy,                                                                                                                                           gdy wygrałem spór                                                                                                                               gdy postawiłem „na swoim”                                                                                                          gdy wszystko potoczyło się po mojej myśli,                                                                                z nieskrywaną satysfakcją ogłaszałem,                                                                                                        że sprawiedliwości stało się za dość?                                                                                                      
 Ileż razy,                                                                                                                                                   nie znając szczegółów                                                                                                                        mówiłem,                                                                                                                                                      że ktoś sam zasłużył sobie na taki los.                                                                                                     Poniósł  -  moim zdaniem  -  sprawiedliwą karę,                                                                                                                       że dźwiga brzemię choroby, biedy, bezradności                                                                                                    - bo na pewno odbiera zapłatę za swoje złe czyny.                                                                                                                                                                  
 Ile razy z wyższością, a nawet i pogardą –                                                                                                      maskowaną udawaną litością i fałszywym miłosierdziem                                                                          - utwierdzałem samego siebie w przekonaniu,                                                                                              że krzyż cierpienia innych                                                                                                                           jest zawsze zasłużoną karą                                                                                                                        a moje sukcesy - należną nagrodą.
 Czy potrafię jak On, w krzyżu codzienności                                                                                     wziąć na ramiona prawdę o sobie                                                                                                              i świadomie otworzyć się na tę rzeczywistość                                                                                      w której ból i cierpienie,                                                                                                                           choroba i bieda, nieszczęście,                                                                                                                              są wybraną dla mnie przez Pana drogą posłuszeństwa,                                                                             która otwiera uszy i serce na głos Boga.                                                                               
 Maryjo Niepokalana , Ty która wiesz jak nikt,                                                                                         że ucieczka od codziennych krzyży,                                                                                                    jest wygodną ścieżką, która nigdzie nie wiedzie,                                                                                            Prowadź nas za Synem. 
                                                                                                 /piotr jasiak/
STACJA III
                    JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ PIERWSZY
 Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….
                              „Ci których kochamy są po to by zadawać nam ból”…/A. Kamieńska/                                                                                         
 Czy jest wśród nas ktoś - kogo nigdy nie zraniono?                                                                                            Czy raniącymi nie byli także ci,                                                                                                         których kochamy?                                                                                                                                            Czy i ja,                                                                                                                                                            nie raniłem tych, którzy mnie kochają?                                                                                                                                                             
 Ileż razy odczuwałem,                                                                                                                               że zostałem wykorzystany, okłamany,                                                                                           odrzucony, zmanipulowany, skrzywdzony?                                                                                                                    Przez tych najbliższych;                                                                                                                         może przez rodziców,                                                                                                                  dzieci, małżonków,                                                                                                                                  rodzeństwo, przyjaciół?                                                                                                                     Przez tych obdarzonych zaufaniem:                                                                                               powierników, przewodników duchowych,                                                                                                                                                                                                                           reprezentantów,                                                                                                                                    których sam wskazałem i wybrałem? 
 A ile razy, to ja zawiodłem czyjeś zaufanie?                                                                                                             
 Najtrudniej zawsze jest wybaczyć rany zadane zaufaniu i Miłości.
 A zanurzyć się w Krzyżu to wybaczyć zawsze                                                                                                                                                                                                  - to „siedemdziesiąt siedem razy” wyciągnąć dłoń,                                                                                                                  tysięczny raz zaufać,                                                                                                                             choćby wszystko wokół i wszyscy                                                                                                   mówili, że już nie warto.                                                                                                                       To wstając,                                                                                                                                                 jeszcze raz podjąć próbę odbudowy więzi, które zburzyłem,                                                                pozwoliłem zburzyć                                                                                                                                 lub którym nie pozwoliłem urosnąć
 Maryjo Niepokalana, Matko powstających z upadku,                                                                        prowadź nas za Synem  
                                                                                                /piotr jasiak/                                                                                                                                                         
STACJA IV
                                       JEZUS SPOTYKA SWOJĄ MATKĘ
 Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….
 Tylko matka widzi to                                                                                                                        czego nie mogą lub nie chcą dostrzec inni.                                                                              Tylko matka                                                                                                                                         umie tak głęboko wejść w tajemnice serca                                                                                            i bezinteresownie oddać się dziecku.                                                                                                        Nawet wtedy                                                                                                                                                      gdy nie rozumie wszystkich okoliczności,                                                                                               nie znajduje wytłumaczeń,                                                                                                                 intuicją kochającego serca znajduje drogę poprzez ciemność,                                                                           bo wie                                                                                                                                                                co to znaczy dać                                                                                                                                          i otworzyć się na Miłość.                                                                                                   
 Miłość, przez Krzyż zbawiająca świat                                                                                                 głosem Niepokalanej woła                                                                                                                                                                                                         by pójść drogą zaufania i miłości aż po śmierć.                                                               Drogą Miłości - silniejszej niż śmierć.                                                                                                                                                                                                                                
 Bo choć wiele naszych planów i zamierzeń leży w gruzach                                                                                                                                                         nasze nadzieje bledną i rozwiewa je wiatr,                                                                                                                                                 to Bóg Jest zawsze,                                                                                  
 A On sam za wszystko -  wystarczy.
                                                                                                    /piotr jasiak/
STACJA V
                  SZYMON Z CYRENY POMAGA NIEŚĆ KRZYŻ JEZUSOWI
 Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….
 Czy można naprawdę pomóc bez zupełnego zaangażowania?                                                                                                                                                               Bez wejścia całym sobą w czyjąś ciemność,                                                                                     cierpienie, samotność?                                                                                                                                  Bez podjęcia ryzyka odrzucenia,                                                                                     czasem też napiętnowania, zaklasyfikowania?                                                                                           Bez narażenia się na drwinę                                                                                                                          a niekiedy i utratę swojej pozycji społecznej,                                                                                              dezaprobatę bliskich i przyjaciół…                                                                                                               
 Ile razy zatroskany                                                                                                                                   o własny wizerunek zmuszałem się                                                                                                   do takich a nie innych;                                                                                                                            określonych dokładnie                                                                                                                                 i narzuconych presją opinii publicznej                                                                                                   form i zachowań?                                                                                                                                                                                                                                                       
 Czy czyniąc dobro                                                                                                                               myślę o obdarowanym czy o sobie?
 Maryjo Niepokalana, prowadząc nas Drogą Krzyża                                                                                                                                              - naucz, jak przestać myśleć kategoriami:                                                                                                „czy i co”  mi się opłaca.                                                                                                                                                                      – „czy i co”  przyniesie materialną lub wizerunkową korzyść.                                                                          
 Za Cyrenejczykiem                                                                                                                         wprowadź w cud otwarcia oczu                                                                                                 by w potrzebującym dostrzec Twojego Syna                                                                            i w Nim jak w lustrze                                                                                                                             ujrzeć całą prawdę o sobie. 
                                                                                         /piotr jasiak/
STACJA VI
                                WERONIKA OCIERA TWARZ JEZUSOWI
 Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….
 Czym jest współczucie?                                                                                                                              Czyż nie jest solidarnością z cierpiącym?                                                                                               Pocieszeniem,                                                                                                                                         słowem otuchy?                                                                                                                   Wyciągnięciem dłoni,                                                                                                                           którą przecież - czasami możemy sobie nawet pobrudzić?                                                                                                        
 Dlaczego więc jestem tak powściągliwy?                                                                                                Dlaczego wolę stanąć z boku rozprawiając mądrze                                                                                       i poszukując źródeł tego co widzę;                                                                                           znajdując tysiące przyczyn,                                                                                                                    analizując słowa które wypowiedziano,                                                                                              każdy czyn i gest.                                                                                                          
 Pewny siebie mówię,                                                                                                                               że to wszystko było do uniknięcia gdyby….                                                                                          
 Ale w cierpieniu innych jest też coś co przynagla,                                                               domaga się odpowiedzi, mojej deklaracji,                                                                                            coś co nie pozwala przejść wobec niego obojętnie.                                                                                                             
 Raz jest to litość, raz ciekawość,                                                                                             innym razem krytyka, potępienie,                                                                                                                  czasem też ucieczka….
 Krzyż Jezusa zbawiającego świat wzywa mnie do szczerości                                                                                                                                                                                                                             i tego by bezinteresownie zapłakać z płaczącymi,                                                                                                                                                                                                                                                    wziąć na ręce                                                                                                                                         tych, którym rany nie pozwalają iść dalej,                                                                                          budzić nadzieję… 
 Maryjo Niepokalana, nie pozwól nam zapomnieć,                                                                                     że współczując prawdziwie                                                                                                                              – już teraz                                                                                                                                         widzimy oblicze Boga
                                                                                      /piotr jasiak/
STACJA VII
                                         DRUGI UPADEK PANA JEZUSA
 Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….
 Czym jest moje ciało?                                                                                                                                       
 Czy to tylko receptor dzięki któremu                                                                                       odczuwam przyjemność lub ból?                                                                                             Czy to tylko kształt, który można upiększyć lub oszpecić?                                                                                          Maszyna do pracy, którą - by dobrze funkcjonowała -                                                                  trzeba nakarmić, napoić, leczyć?                                                                                                                   Czy mam świadomość ograniczoności ale i doskonałości                                                             -  swojego i każdego ludzkiego ciała?                                                                                                                
 Nie tylko tego młodego,                                                                                                                 silnego i wymodelowanego jak w reklamowym folderze.                                                                                            Także tego,                                                                                                                                       którego piękno wyrzeźbił ból i cierpienie,                                                                                   którego zmarszczki opowiadają historię codziennych zmagań,                                                                          którego choroby i słabości                                                                                                                          każą pamiętać, że płynie czas,                                                                                                           którego nie potrafimy zatrzymać?
 Upadek Jezusa obejmuje sobą każdą ludzką słabość,                                                         także, a może przede wszystkim - grzech,                                                                                                                                                 ale jest też wezwaniem                                                                                                                                by poznać znaczenie swojego ciała.                                                                   
 Maryjo Niepokalana naucz mnie                                                                                                            drogi w jedności z cierpiącym Ciałem Chrystusa                                                                                    by stać się świątynią Ducha Świętego,                                                                                                                domem,                                                                                                                                                    w którym Bóg chce ukazać swoją chwałę
                                                                                              /piotr jasiak/
STACJA VIII
                                 JEZUS SPOTYKA PŁACZĄCE NIEWIASTY
 Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….
 Telewizja, radio, gazety, internet                                                                                                                   co dzień wmawiają mi                                                                                                                                    że każdy ból można uśmierzyć lub szybko złagodzić.                                                                                                
 Tu pastylka na ból pleców, tam głowy, stawów…                                                                                                                                                                                                          Cudowne leki pozwalające na chwilę zapomnieć,                                                                                        uwolnić się od doświadczenia cierpienia                                                                                                              które - choć o tym nie chcę pamiętać,                                                                                                       obok miłości,                                                                                                                                              jest jednym z podstawowych przymiotów człowieczeństwa.                                                                          
 Uciekam, chronię się,                                                                                                                                                                                                                                                chcę ufać i ufam szarlatanom i cudownym kuracjom.                                                                                                    
 Nie chcę zmagać się z bólem i swoim, i bliskich.                                                                                                                                                                                       Chcę tylko pochylić się, spojrzeć z daleka…                                                                                             może nawet uronić łzę…i odejść do swoich spraw.
 Matko Niepokalana - naucz nas widzieć świat                                                                                przez Krzyż Twojego Syna, przez Miłość,                                                                                                która jest solidarnością w bólu,                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 prawdziwym i nieudawanym współczuciem,                                                                                                                       nie tylko gestem                                                                                                                                         ale także zgodą na współuczestnictwo,                                                                                                        na zjednoczenie                                                                                                                                            z cierpiącym w człowieku Chrystusem.  
                                                                                                   /piotr jasiak/                                                                           
STACJA IX
                                           JEZUS UPADA PO RAZ TRZECI
 Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….
 Problemy przed którymi staję każdego dnia,                                                                                         niepowodzenia,                                                                                                                                upadki i cierpienia,                                                                                                                        samotność…                                                                                                                           
 …I tak przez dni, miesiące, lata…                                                                                                                  aż wreszcie …                                                                                                                                             nie mam już sił by iść dalej.                                                                                                           
 Widząc wszechobecne i zwyciężające zło,                                                                          zniszczenie i śmierć.                                                                                                      Poddaję się.                                                                                                                                              Chcę zostawić sprawy własnemu biegowi.                                                                                           Chcę odejść w obojętność.                                                                                                 Moja niemoc                                                                                                                                              jest tą ostatnią kroplą, która przelewa kielich goryczy                                                                                  i niszczy resztki witalnej siły.
 Maryjo Niepokalana; wspomóż                                                                                                                       by w zdeptanym Bogu                                                                                                                             ujrzeć                                                                                                                                                                             że wszystko z czym sobie nie radzimy                                                                                                    może być nowym początkiem,                                                                                                   punktem startowym,                                                                                                                              i tu w zaufaniu,                                                                                                                                                                  możemy oddać się Temu, który zawsze wspiera,                                                                                         Temu                                                                                                                                                     który daje nie tylko nadzieję ale pewność                                                                                      przekraczającą wszelkie granice ludzkich oczekiwań.                                                                                                           Temu                                                                                                                                                           w którym możemy wszystko                                                                                                                           – bo On zawsze umacnia.
                                                                                                   /piotr jasiak/
STACJA X
                                                  JEZUS Z SZAT OBNAŻONY
 Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….
 W moim życiu jest tyle rzeczy, relacji, więzi                                                                                                          do których jestem,                                                                                                                            zdawałoby się - trwale, przywiązany.                                                                                                    
 Pieniądze, praca,                                                                                                               status społeczny, dobra opinia,                                                                                      nowocześnie i wygodnie urządzony dom?                                                                                                        A może dzieci,                                                                                                                                       ich sukcesy, osiągnięcia?                                                                                                                    Może wykształcenie,                                                                                                                 pełnione funkcje, władza?                                                                                                            
 I samo w sobie nic nie jest złe.                                                                                                                                            
 Tylko…czasem nie wiadomo już,                                                                                                                    czy to ja posiadam                                                                                                                                     czy też może rzeczy i okoliczności posiadają mnie?                                                                                                                                                                     
 A przecież wystarczy chwila by utracić wszystko.                                                                                                                 By zostać ogołoconym i bezsilnym                                                                                                                             przez: kataklizm, chorobę, wojnę, zawirowania polityczne?                                                                                                  Że za jednym podmuchem okoliczności                                                                                             znikną zaszczyty, znaczenie i poważanie,                                                                                  i stanę nagi,                                                                                                                                             sam na sam ze swoim kulawym człowieczeństwem. 
 Maryjo, Matko Mądra,                                                                                                                                         nie pozwól mi zapomnieć                                                                                                                           że Twój Syn wszystko oddał nam,                                                                                                                                             i chce byśmy i my                                                                                                                                          wszystko oddali i zawierzyli Jemu.                                                                                                    Wszystko co dla nas jest cenne i ma wartość.                                                                                                   
 On ma moc przemienić nasz dar i zwrócić go nam tak                                                                                            by nie przesłaniał już tego co najważniejsze.   
                                                                                                 /piotr jasiak/             
STACJA XI
                                                    JEZUS PRZYBITY DO KRZYŻA
 Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….
 Krzyż.                                                                                                                                                                Dwie połączone pod kątem prostym drewniane belki,                                                                            gotowe                                                                                                                                                               by także dzisiaj zawiesić na nich:                                                                                                                                                            -  kogoś -  kogo wskazuje się nam, że ma być wyśmiany i wydrwiony.                                                                                                          -  kogoś  - kto ma być poniżony i bezsilny.                                                                                                                          -  kogoś  - kto ma odczuć całym sobą, że jest odrzucony  i wzgardzony.                                                                               
 Ile bólu krzyżowania widzę na co dzień i udaję że nie dostrzegam?                                                                                                  W porzuceniu? W sprzeniewierzeniu się?                                                                                                                                                               A czy ja  -  razem z tłumem,                                                                                                   tak łatwo, w imię fałszywie pojętego miłosierdzia,                                                                                   nie uniewinniam czasem i Barabasza, i krzyżujących?                                                      
 Ile bólu krzyżowania, jest w deptanych nadziejach,                                                            wszechobecnym kłamstwie i oszustwie                                                                           ubranym czasem w fałszywe szaty świętości?                                                                                                                                                        
 A czy to nie ja usprawiedliwiam krzyżujących;                                                                                                                        niewiedzą, pomyłką, okolicznościami                                                                                                                       – każdą niegodziwość i kłamstwo swoich - rozgrzeszam,                                                                                                                                                            stawiam na pomnikach i urzędach dzieci „ojca kłamstwa”,                                                                                                                                      zapominając                                                                                                                                                   o przybitych przez nich do krzyża codziennych cierpień                                                                          - tych których los zależy od ich decyzji.                                                                                
 Matko, naucz nas widzieć świat                                                                                           przez okno Jego Krzyża i pełną miłości bezsilność,                                                                                                                          by nie zapominać, że jak wtedy tak i dziś                                                                                                                                  wiele bólu i cierpienia                                                                                                                                                          to owoce wyroków na które pozwoliliśmy                                                                    wspierając podejmujących niesprawiedliwe decyzje.                                                                                                                                                        
 Naucz nas milczeć tam gdzie milczeć trzeba                                                                                i krzyczeć tam gdzie nasz krzyk                                                                                             może zatrzymać dłoń                                                                                                                             która dla osobistych lub grupowych korzyści                                                                                                 zabija w człowieku – człowieka. 
                                                                                                  /piotr jasiak/
STACJA XII                                                                                                                                                                            
                                                MĘKA I ŚMIERĆ NA KRZYŻU
 Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….
 „Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi,                                                                                         Mąż boleści, oswojony z cierpieniem (…)”                                                                                   
 „Lecz On się obarczył naszym cierpieniem,                                                                                  On dźwigał nasze boleści,                                                                                                             a myśmy Go za skazańca uznali,                                                                                   chłostanego przez Boga i zdeptanego.”                                                                                      
 „Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy (…)                                   a w Jego ranach jest nasze zdrowie.                                                                                          Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich.”                                                                                                                                                        
 „Tak! Zgładzono Go z krainy żyjących;                                                                                     za grzechy mego ludu został zbity na śmierć.”
 „(…)zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym,                                                       srebrem lub złotem,                                                                                                                 ale drogocenną krwią Chrystusa,                                                                                         jako baranka niepokalanego i bez zmazy.”                                                                                                   

/piotr jasiak/ 
STACJA XIII                                                                                                                            
                      PAN JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA I ODDANY MATCE
 Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….
 Sukces, którego tak pożądam                                                                                             wcale nie jest jednym z imion Boga.                                                                                  Dążenie do niego,                                                                                                                                 jego widzialne, wymierne znamiona i oznaki                                                                                                                                                                                                   to czysto ludzka,                                                                                                                                    także i moja perspektywa.                                                                                        
 Widok narzędzi mordu, miejsca kaźni,                                                                                                                                                                                                                                          martwego skazańca w ramionach Matki                                                                                   to w tej perspektywie – przegrana, klęska.                                                                            Umiem jeszcze wierzyć, że to zwycięstwo Miłości?                                                                                                        Jedyny prawdziwy „sukces” ?                                                                                                                                     
 Czy potrafię jeszcze wierzyć w to,                                                                                                           że drogi Boga są inne,                                                                                                                                                                                                                                                                                 a prawdziwą przegraną  jest moje dostosowanie?                                                                       Nadanie pierwszorzędnego znaczenia                                                                                                            temu co widzialne i zewnętrzne?                                                                                       
 Czy jeszcze mam świadomość                                                                                                                 że chrześcijanin dogadany ze światem,                                                                  przyjmujący bezkrytycznie jego reguły i zasady,                                                                          i w oparciu o nie interpretujący Boże Słowo                                                                                         – to widok bardziej żałosny                                                                                                       niż obraz klęski                                                                                                                                 i pozornej przegranej ukrzyżowania? 
 Maryjo Niepokalana, z wiarą wpatrzona w martwe Ciało Syna;                                                                                                                            naucz nas słyszeć                                                                                                                                         to przypieczętowane klęską śmierci                                                                                                 cierpliwe wołanie Boga                                                                                                        wołanie o Miłość, która Krzyżem                                                                                                      wskazuje jedyną drogę sukcesu                                                           /piotr jasiak/                                                                                                            
STACJA XIV                                                                                                                 
                                          PAN JEZUS ZŁOŻONY DO GROBU 
  Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….
 Moje starania ,                                                                                                                              by zachować wszystko w dobrze znanej formie i kształcie,                                                                   są tak samo daremne                                                                                                            jak namaszczanie Ciała Pana Jezusa                                                                                                       po to by zatrzymać jego rozkład .                                                                                                     
 A to przecież brud świata,                                                                                                       nasza obłuda , udawana pokora,                                                                               moralność i miłosierdzie na pokaz                                                                                              są prawdziwym grobem ,                                                                                                         który zewsząd szczelnie otacza tego -  Który Jest  Nieskończenie Czysty .                                          
 Czy jesteśmy gotowi przyznać,                                                                                                              że każdy z nas                                                                                                                                           jeśli na oścież nie otworzy się na Słowo Życia,                                                                                        i swoją wolę stawia wyżej niż trwanie w Słowie Prawdy                                                                                    jest kamieniem Chrystusowego Grobu?
 A wierzyć…to widzieć i wiedzieć,                                                                                                                                                                                                                                                                                                         że bez łaski Krzyża,                                                                                                                                  nasze starania są daremne i pełne kłamstwa                                                                                              że skrywają zgniliznę jak piękne tylko na zewnątrz -  marmurowe groby cmentarzy.                                                                                                                               
 Tylko zbawiająca tajemnica Krzyża,                                                                                                             wyzwalająca moc Bożego Miłosierdzia                                                                                             włącza nas w otwartą przez Niego - dla nas                                                                                                                                                                                                                                                - przestrzeń wolności synów Bożych,                                                                                                         by groby naszych ciał                                                                                                                  mogły stać się już na zawsze                                                                                                                świątynią Ducha Świętego                                                                                                                                by z obumierającego                                                                                                                                  stać się wzrastającym ziarnem                                                                                                          które wyda plon                                                                                                                               w dniu Zmartwychwstania 
                                                                                           /piotr jasiak/
                                         ZAKOŃCZENIE.
 „Ojcze przebacz im bo nie wiedzą co czynią…”                                                                        
 Oni - nie wiedzieli i my dzisiaj także często nie wiemy…                                                                    
 A On z wysokości Krzyża – mówi także do nas…                                                                                  do nas mówi przez  Piotra w dniu Pięćdziesiątnicy…                                                                                             przez Pawła w liście do Tymoteusza….
 I te słowa powinny brzmieć zawsze,                                                                                        może szczególnie dzisiaj ?                                                                                                                        kiedy gubiąc się w codzienności                                                                                                           nie umiemy                                                                                                                                               lub nie chcemy wejść głęboko w Tajemnicę Krzyża.                                                              Wejść, z całą naszą wiedzą i niewiedzą.
 A przecież każda i każdy z nas                                                                                                    zna na pamięć stacje Krzyżowej Drogi Jezusa,                                                                      wszystkie wypowiedziane na niej Jego słowa,                                                                                       każde zdarzenie i gest….
 Zechciejmy więc wreszcie przejrzeć,                                                                                                                   nie bądźmy ślepi, głusi, bezwolni i sterowalni                                                                                                 jak tłum na drodze ku Golgocie.                                                                                                                         
 Nie unikajmy rodzących się pytań,                                                                                                               i nie bójmy się szczerych odpowiedzi                                                                                                             idąc z Nim codziennie                                                                                                                                      ku Prawdzie o nas samych                                                                                                              zamkniętej przez Boga - Miłosierdziem                                                                                         
 w Zbawczej Tajemnicy Krzyża
                                                                                      Amen.
                                                                                            /piotr jasiak/                                                                                            

Loading